Polacy to naród bardzo przywiązany do tradycji. Uroczyście obchodzimy narodowe rocznice i kultywujemy święta. Szczególnym dniem jest dla nas Wigilia, kiedy przy stole spotyka się cała rodzina, by przełamać się opłatkiem i spożyć 12 tradycyjnych dań. Jednak coraz częściej zdarza się, że tradycja ustępuje nowoczesności.
Przykład? Wigilijny karp zastępowany jest łososiem, a kompot z suszu… Coca-Colą. Zanika tradycja lepienia pierogów z kapustą i grzybami, czy uszek do wigilijnego barszczu, który coraz częściej, robiony jest z gotowych koncentratów. Przyczyna jest bardzo prosta, żyjemy w coraz większym pośpiechu i mamy coraz mniej czasu.
– Przeglądając rotację typowo świątecznych produktów widzimy, że wciąż jest zainteresowanie typowo świątecznymi produktami, ale nie jest to duża sprzedaż. Ludzie stali się bardziej wygodni, kupują gotowe ciasta, więc pieczenie schodzi na dalszy plan – mówi Piotr Urbaniak, kierownik hali w hurtowni Marpol na Praskiej Giełdzie Spożywczej. Jego zdaniem, nawet masy do ciast nie są już tak popularne. – Na przykład masy makowej od początku grudnia sprzedaliśmy tylko kilkadziesiąt puszek – mówi kierownik hali Marpolu.
Coraz częściej zdarza się, że zamiast na rodzinne spotkanie, Polacy, szczególnie młodzi, wybierają wczasy zagraniczne lub wyjazd do spa. Bo święta oznaczają dla nich okres zasłużonego odpoczynku, a nie stanie w długich kolejkach i gorączkę prezentowych zakupów.
Przyczyną odchodzenia od tradycji jest nie tylko moda na nowoczesność, ale też brak czasu. Przygotowanie pierogów w domu to zanikający zwyczaj, nie mówiąc już o mieleniu maku. Polacy wolą kupić gotowe produkty. – Tradycja domowych wypieków powoli zanika, wszyscy koncentrują się na produktach gotowych, intensywnie działa gastronomia z dowozem – mówi Piotr Urbaniak.
Andrzej Chrust, kierownik hurtowni Amigo na Praskiej Giełdzie Spożywczej ocenia, że zwyczaj przyrządzania tradycyjnych potraw wigilijnych wciąż się utrzymuje, jednak to może się zmieniać. Już teraz widać, że zakupy coraz częściej robimy w dużych sklepach – super- i hipermarketach, a tam nie wszystkie tradycyjne produkty są dostępne. – Supermarkety raczej nie oferują gruszki suszonej czy jabłek i śliwek – tradycyjnych polskich produktów do przyrządzenia kompotu wigilijnego – mówi Andrzej Chrust.
Podobnego zdania są przedstawiciele hurtowni Amido na Praskiej Giełdzie Spożywczej. – Popyt na typowe produkty świąteczne jest spadkowy. Przyczyną jest kryzys, ale możliwe też, że wszystko kupujemy gotowe, głównie w dyskontach – mówi nam pracownik tej hurtowni.
W hurtowni Amido można zamówić wiele typowo świątecznych produktów. Na przykład koncentrat barszczu czerwonego 300 g kosztuje tu 3,05 zł netto, a owoce suszone Helio 400 g za 5,15 zł netto. Kupimy tu także skórkę pomarańczową do ciasta i mieszankę keksową – oba produkty w opakowaniu 100 g kosztują 1,39 zł netto.
Jednak nie wszyscy są pesymistami. Prezes spółki Stoczek Natura Leszek Trzciński uważa, że Polacy są nadal wierni tradycyjnym potrawom wigilijnym. – W naszym regionie Stoczka Łukowskiego nie zauważyłem, aby mieszkańcy odchodzili od tradycji na rzecz dań nowoczesnych. Wręcz nawet zauważam, że popyt na produkty tradycyjne rośnie. Ludzie stawiają na smak i aromat. A na to stawiamy w produkcji przetworów Tenczynka – mówi Leszek Trzciński.
W hali promocyjnej Stoczka na Praskiej Giełdzie Spożywczej są obecnie dostępne produkty marki Tenczynek, które znakomicie smakują i są wyprodukowane na bazie polskich produktów, bez dodatków sztucznych barwników i konserwantów. Typowymi produktami są: koncentrat barszczu czerwonego w butelce 280 g oraz ćwikła z chrzanem w słoiku 300 g. Ceny tych produktów wynoszą odpowiednio 2,79 zł i 1,65 zł brutto – mówi Edyta Nowak, odpowiedzialna za marketing produktów Stoczka i Tenczynka.
Niestety, Stoczek jest jednym z wyjątków. Tegoroczne święta zapamiętamy bowiem jako święta wyjątkowej drożyzny. Na przykład w hurtowni Marpol ceny niemal wszystkich świątecznych produktów wzrosły. Wyjątkiem jest 1,5-litrowy barszcz czerwony Krakus, który można tu kupić w promocyjnej cenie 3,39 zł netto. Rok temu było to 3,96 zł. Jednak orzechy laskowe kosztują już 6,65 zł za 100-gramowe opakowanie, a orzechy włoskie 5,61 zł. Rok temu trzeba było na nie wydać odpowiednio 6,25 zł i 5,56 zł. Nie zmieniła się cena rodzynek sułtańskich, które podobnie jak przed rokiem kosztują 1,84 zł. Masę makową w opakowaniu 850 g hurtownia Marpol oferuje za 5,57 zł (rok temu 4,58 zł), a twaróg mielony na sernik (1kg) 10,64 zł, wobec 9,90 przed rokiem.
Piotr Urbaniak podkreśla jednak, że są to ceny hurtowe netto, do których należy dodać VAT i marżę sklepu. – W sklepach detalicznych cena ta będzie odpowiednio wyższa – średnio o 25 proc. do 30 proc.
Grzyby suszone podrożały w tej hurtowni o kilka-kilkanaście procent. Podgrzybek 20 g to wydatek rzędu 3,94 zł, a borowik 30 g kosztuje 8,77 zł. To efekt mniejszych zbiorów grzybów w tym roku.
Główną przyczyną wzrostu cen wszystkich produktów jest jednak inflacja, która w listopadzie sięgnęła 2,8 proc., przy czym ceny żywności zwiększyły się rok do roku o 4 proc. Według ekspertów z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, ceny żywności w grudniu tego roku będą o 4-5 proc. wyższe niż rok wcześniej. Niestety, za poszczególne produkty zapłacimy znacznie więcej – o kilku procent wzrosną ceny grzybów, ale śledzie mogą być droższe nawet o 25 proc.
Wygląda więc na to, że choć Polacy wydadzą na tegoroczne święta Bożego Narodzenia 1280 zł, czyli o 12 proc. więcej niż w ubiegłym roku, to prawdopodobnie będą mogli pozwolić sobie na niewiele więcej lub nawet mniej produktów. Ponadto, widoczny jest niepokojący trend – w ubiegłym roku deklarowaliśmy, że wydamy na święta 2000 zł, a rzeczywiste wydatki wyniosły 1150 zł. Czy także w tym roku faktyczne wydatki będą znacznie niższe? A może jednak sposobem na drożyznę jest zakup produktów podstawowych i samodzielne przyrządzenie wszystkich wigilijnych dań? Bo atmosfery świąt nie kupimy w żadnej hurtowni.