W pierwszych dniach stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce sprzedaż w drobnym detalu wzrosła nawet o 70 proc.
Z danych z systemu M/platform, platformy usługowej grupy Comp dla małego detalu – wynika, że przez cztery pierwsze dni od wprowadzenia środków zapobiegawczych i stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce, najmniejsze sklepy spożywcze (4634 reprezentatywne – wybrane spośród użytkowników platformy) zanotowały obroty podwyższone średnio o 57 proc. Zakupy były największe 12 marca – klienci zwiększyli ich wartość o 72 proc. Dla porównania – w typowym tygodniu najwyższe obroty generowane są w piątki i soboty. Jest to odpowiednio o 20 i 28 proc. więcej niż w pozostałe dni tygodnia.
W ciągu krytycznego tygodnia, czyli od 9 do 15 marca, zwiększonym zainteresowaniem klientów cieszył się w sklepach osiedlowych bynajmniej nie papier toaletowy, ale przede wszystkim mydło i spirytus. Sprzedaż tych dwóch produktów, kupowanych z myślą o profilaktyce przeciwwirusowej, wzrosła odpowiednio o 603 proc. i 567 proc. w porównaniu z lutym. Na kolejnych miejscach w rankingu sprzedaży znalazły się ryż (wzrost o 524 proc.) i mąka (wzrost o 368 proc.).
Podczas pierwszych dwóch tygodni kwarantanny domowej ruch w sklepach stacjonarnych zmniejszył się ogólnie średnio o blisko 50 proc. Najbardziej spadł w hipermarketach i w sieciach cash&carry – wszędzie o ponad połowę, wynika z analizy firmy technologicznej Proxi.cloud oraz UCE RESEARCH, przeprowadzonej na podstawie obserwacji blisko 900 tys. dorosłych Polaków i ponad 21 tys. obiektów. Konsumenci po kilku dniach nasycili się towarami, które pospiesznie kupowali w związku z epidemią. Przyzwyczaili się do anormalnej sytuacji i przestali obawiać się zamknięcia sklepów.
Obniżony ruch klientów, także w przypadku handlu artykułami spożywczymi, nie musi świadczyć o mniejszych obrotach. Konsumenci korzystają ze swoich zapasów i wybierają się do sklepów głównie po produkty świeże. Rzadziej wychodzą do punktów sprzedaży, ale w trakcie jednej wizyty robią na ogół większe zakupy. Należy zatem oczekiwać, że średnia wartość koszyka może być wyższa niż przed epidemią. Polacy na pewno nie będą mniej jedli. Niektórzy sądzą, że nawet zaczną spożywać więcej, np. z nudów. Wstępna, obszerniejsza wiedza o wartości sprzedaży będzie dostępna około połowy kwietnia, kiedy poznamy dane z marca.
Minimalizacja obecności konsumentów w przestrzeni publicznej przekłada się na to, że zakupy są realizowane w najbliższym otoczeniu. To istotnie wzmacnia małe, lokalne sklepy.