Zakupy przedświąteczne w tym roku bardzo się różnią od tych w poprzednich latach. Zmienił się nie tylko nasz koszyk zakupowy, ale przede wszystkim to, jak podchodzimy do zakupów. Jak twierdzą handlowcy, jeszcze nigdy w tak krótkim czasie zachowania konsumentów nie uległy tak dużym zmianom.
W związku z chaotycznymi zarządzeniami dotyczącymi handlu, spora część Polaków zrezygnowała z kupowania na ostatnią chwilę – zarówno jeśli chodzi o niezbędne produkty spożywcze na święta, jak też o upominki dla najbliższych. Część z nich skorzystała już pod tym kątem np. z rabatów w ramach Black Friday czy Black Week. Powodem była pandemia, która wymusiła większą roztropność.
Klienci nawet w dużych sklepach czy w centrach handlowych wykorzystywali wizyty bardziej efektywnie niż w przeszłości. Właściwie zanikło zjawisko turystyki zakupowej, a większość kierowała się do konkretnego sklepu i z konkretnym planem, często z listą zakupów w ręku. Klienci byli przy tym mniej impulsywni w swoich wyborach, trzymając wydatki na wodzy.
Mając na uwadze komfort i oszczędność czasu, coraz chętniej korzystamy z udogodnień zakupowych. Stawiamy np. na zakupy online, ale z odbiorem w sklepie stacjonarnym. Tegoroczny przedświąteczny konsument robił więc zakupy w systemie mieszanym, korzystając zarówno z oferty internetowej, jak i stacjonarnej.
Mniej spontaniczne zakupy to także efekt cięć w wydatkach przedświątecznych, które w tym roku spadły o 29 proc. w porównaniu z ubiegłym – z 1851 zł do obecnych 1318 zł, jak wynika z raportu firmy Deloitte. Na samych prezentach cięcia wydatków u konsumentów były akurat mniejsze niż w innych kategoriach, bo tylko o 8 proc. w porównaniu do zeszłego roku i wyniosły średnio 680 zł. Główną motywacją do większych zakupów świątecznych mimo oszczędności były promocje i rabaty – na co wskazuje co czwarty Polak.
Ze względu na liczne udogodnienia, sprofilowaną ofertę i położenie blisko miejsca zamieszkania większą popularnością w okresie przedświątecznym cieszyły się również mniejsze obiekty handlowe.