Czy myjesz surowego kurczaka przed przygotowaniem go do dalszej obróbki w kuchni? Tak robi większość Polaków. Niestety – to zły nawyk, który może być przyczyną zatrucia pokarmowego. Dlaczego?

Na surowym mięsie, zwłaszcza na drobiu, mogą się znajdować niebezpieczne dla zdrowia bakterie (campylobacter, escherichia coli, salmonella czy listeria), które są przyczyną chorób układu pokarmowego objawiających się bólami brzucha, biegunką i gorączką. Organizm większości z nas poradzi sobie z tymi bakteriami, jednak osoby o słabszym układzie odpornościowym lub dzieci mogą mieć z tym problem.

Wielu konsumentom się wydaje, że umycie kurczaka pod bieżącą wodą spłucze te bakterie i tym samym zmniejszy się ryzyko zakażenia. Nic bardziej mylnego. Mycie pod bieżącą wodą sprawia, że te bakterie – dzięki wodzie odbijającej się od mytego mięsa – są nie tylko na mięsie, ale i na wszystkim, co znajduje się wokół zlewu: ścianach, suszarce z naczyniami, na ścierkach i gąbkach, a także na blacie, ubraniu i innych produktach spożywczych. Ponadto niektóre z bakterii są tak ściśle związane mięsem, że nie da się ich z niego usunąć niezależnie od tego, ile razy je umyjemy. Nie działa również moczenie mięsa – a wręcz pogarsza sytuację – bo w wodzie bakterie świetnie się namnażają. Potem wylewamy tę wodę do zlewu, rozpryskując ją dookoła.

Przechowując mięso w lodówce, należy je szczelnie zabezpieczyć, by nie miało kontaktu z innymi produktami spożywczymi. Z niedokładnie opakowanego mięsa może wyciekać płyn, w którym będą bakterie. Ten płyn mogą wchłonąć inne produkty.

Ze względu na bytujące na mięsie patogeny, lepiej do krojenia i obróbki mięsa używać innej deski i noży niż do krojenia warzyw, bowiem bakterie bytujące na mięsie mogą namnażać się na desce.

Jeśli koniecznie już chcemy wyczyścić kurczaka przed obróbką termiczną, lepiej wytrzeć go suchym lub zwilżonym wodą ręcznikiem papierowym, który od razu należy wyrzuć go do kosza, a potem dokładnie umyć ręce.