Pierwszą rzeczą, na jaką często zwracamy uwagę, spoglądając na etykietę produktu spożywczego, jest termin jego przydatności do spożycia. Jeżeli termin został przekroczony, wówczas pozostałe informacje o tym konkretnym produkcie z miejsca przestają mieć dla nas znaczenie. Takie zachowanie jest jednym z nawyków, jakie konsumenci sobie powszechnie przyswoili pod wpływem wieloletnich oddziaływań edukacyjnych. Czy jednak czeka nas pod tym względem rewolucja?
Produkt, którego termin przydatności do spożycia jest nieodległy, traktujemy już jako gorszy i staramy się go nie wkładać do koszyka zakupów. A sprzedawcy, którzy nie weryfikują na bieżąco towaru na półkach ze względu na jego datę ważności i nieopatrznie przeterminowany produkt wystawiają na sprzedaż – narażają się na kary instytucji kontrolujących.
Powszechnie dzieje się tak, że po upływie daty przydatności do spożycia wiele osób jedzenie wyrzuca. Okazuje się jednak, że takie postępowanie jest często po prostu marnowaniem żywności i pieniędzy! Wiele produktów po przekroczeniu daty przydatności nadal nadaje się do spożycia. Szczególnie artykuły, które można przechowywać w zamkniętym opakowaniu, w temperaturze pokojowej, są zazwyczaj zdatne do spożycia znacznie dłużej niż to podano. Zdaniem zdecydowanej większości konsumentów, produkty te nadal zachowują walory smakowe. Zaleca się więc, że przed wyrzuceniem produktów nieprzechowywanych w lodówce, których data przydatności do spożycia minęła, należy ich po prostu spróbować.
Istotne jest jednak pytanie, czy takie jedzenie jest nadal zdrowe. Wykonane w Holandii badania laboratoryjne na zlecenie tamtejszego ministerstwa gospodarki wykazały, że wiele z tych produktów jest bezpiecznych dla zdrowia długo po przekroczeniu daty przydatności do spożycia – czasem nawet kilka lat, a nawet dłużej.
Według Komisji Europejskiej, z opakowań wielu produktów miałby zniknąć napis „Najlepiej spożyć przed…”– określający minimalny termin przydatności jedzenia do spożycia. Dotyczyć to miałoby m.in. ryżu, suchych makaronów, kawy czy dżemów. Na liście znajdą się prawdopodobnie również m.in. konserwy rybne, salami, miód, sery żółte, pikle oraz sałatki delikatesowe. Komisja Europejska chce, aby konsumenci sami oceniali, czy produkty z tej listy będą się nadawać do spożycia.
Zdaniem jednak wielu ekspertów, usunięcie z opakowań terminu ważności jedzenia budzi wiele wątpliwości. Usunięcie jej na produktach suchych może być rozwiązaniem rozsądnym, jednak w przypadku większości produktów termin przydatności ma chronić przed spożyciem żywności zepsutej i w związku z tym groźnej dla zdrowia. Istnieje również niebezpieczeństwo, że producenci przy nowych regulacjach zachcą się chronić przed skargami konsumentów i reklamacjami, więc do żywności trafi jeszcze więcej dodatków chemicznych, wydłużających jej przydatność.
Pomysł usunięcia z produktów napisu o przydatności do spożycia zyskał już poparcie m.in. Austrii, Niemiec, Danii, Szwecji i Luksemburga. Komisja Europejska ma przedstawić wstępny projekt rozporządzenia razem z proponowaną listą produktów mających trafiać do handlu bez wskazanej daty ważności. Następnie odbędzie na ten temat dyskusja w krajach UE. Usunięcie napisów ma ograniczyć ilość marnowanej w Unii Europejskiej żywności. Według szacunków Komisji Europejskiej, w całej wspólnocie rocznie aż 15 mln ton dobrego jedzenia trafia do kosza tylko dlatego, że Europejczycy sugerują się terminami ważności na opakowaniach. Ocenia się, że wprowadzenie takiego rozporządzenia pozwoli europejskim gospodarstwom domowym zaoszczędzić średnio około 2,5 tysiąca złotych rocznie.