Wielki Tydzień to czas wielkiego oczekiwania na Święta Wielkiej Nocy, czas wielkich porządków i przygotowań. Czas pielęgnowania tradycyjnych zwyczajów i… kompletowania koszyczka na wielkanocną święconkę.
Co się w nim znajdzie? Na pewno chleb, sól, kolorowe pisanki. Baranek – symbol Chrystusa i nowego życia. A także kiełbasa. A ponieważ Święta Wielkanocne to święta tradycji, najlepiej, jeśli będzie to kiełbasa tradycyjna.
Wędliny tradycyjne różnią się od tych „zwykłych” przede wszystkim rodzajem surowca, inny jest także proces wyrobu. – Są to wędliny bez konserwantów, do ich produkcji dobierane są lepszej jakości surowce, inny jest także sposób wędzenia, czas produkcji, leżakowania. To wszystko ma wpływ na jakość i smak – mówi Jacek Słupczyński, kierownik hurtowni WIR na Praskiej Giełdzie Spożywczej w Ząbkach k/Warszawy.
Hurtownia WIR oferuje wyroby tradycyjne własnej produkcji. Są one droższe od tych, które masowo leżą na sklepowych stoiskach. Jednak, jak podkreśla kierownik hurtowni, ceny od ubiegłego roku wzrosły zaledwie o kilka procent.
– Mamy kilka świątecznych ofert promocyjnych: szynkę wiejską, polędwicę z zalewy, schab ze wsi, szynkę ze wsi, kiełbasę jędrzejowską – wymienia Jacek Słupczyński. Wszystkie promocyjne wędliny są 10-15 proc. tańsze niż zazwyczaj.
Podobnej skali promocje oferuje także hurtownia Ejart, która sprzedaje wędliny tradycyjne różnych producentów. Natomiast hurtownia Reg-Drób planuje wprowadzić promocje w wędlinach dopiero w ostatnim tygodniu przed świętami.
– Wędliny są kupowane dopiero na sam koniec, czasem nawet na ostatni dzień.
Nikt nie kupuje zapasów, bo wie, że towaru nie brakuje. Podobnie jest w przypadku drobiu, który jest łatwy w przygotowaniu, a trudniejszy w przechowywaniu – tłumaczy Regina Strąk, właścicielka hurtowni. Zaznacza, że wędliny drobiowe przed świętami także się sprzedają, choć mają mniejsze powodzenie niż wędliny wieprzowe. – My mamy oba rodzaje wędlin, w tym tradycyjne. Typowo świąteczne produkty u nas to: biała kiełbasa, wszelkiego rodzaju szynki i cienkie kiełbasy – wymienia właścicielka hurtowni Reg-Drób na Praskiej Giełdzie Spożywczej.
Jej zdaniem, wędliny tradycyjne mogą być nawet dwukrotnie droższe od zwykłych wędlin. Pomimo to, jak oceniają przedstawiciele hurtowni, zainteresowanie wędlinami tradycyjnymi nie słabnie. Świadczyć to może o coraz większej dbałości konsumentów o jakość kupowanych produktów.
Jednak każdy kij ma dwa końce. Za jakość trzeba zapłacić odpowiednią cenę.
Kryzys, który dotyka nas wszystkich, nie sprzyja wzrostowi zainteresowania droższym, choć lepszym jakościowo produktem. I choć wydaje się, że jak dotąd kryzys omija nasz kraj, to jednak producenci i hurtownicy widzą, iż dla kupujących coraz większym atutem staje się cena.
– Producenci, którzy starają się wytwarzać dobrej jakości wyroby i ze 100 gram mięsa produkują 100 gram wędliny, nie mogą utrzymać konkurencyjnej ceny, która wynika ze struktury kosztów surowcowych i ze struktury kosztów produkcji – mówi w rozmowie z nami Zbigniew Nowak, przewodniczący rady krajowej Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP oraz prezes Zakładów Mięsnych Nowak, które słyną z produkcji wyrobów tradycyjnych. Jego zdaniem, w całej branży mięsnej zysk wynosi obecnie około 1-3 proc. – Tutaj nie ma za dużego pola manewru i zaczyna się konkurs, kto zrobi gorszą wędlinę ładnie wyglądającą – mówi Zbigniew Nowak.
Jednym słowem, producenci wzięli na siebie część wzrostu cen mięsa, który trwa już od dłuższego czasu. Wystarczy przypomnieć, że w styczniu tego roku średnia cena reprezentatywna wieprzowiny w Unii Europejskiej okazała się najwyższa od 2001 roku. W Polsce średnia cena w lutym wyniosła 166,12 euro/100 kg i była o 6,3 proc. wyższa niż w styczniu oraz przewyższała poziom ceny z lutego 2011 roku o blisko 21 proc.
– Cena półtusz i mięsa wieprzowego wzrosła z różnych przyczyn, przede wszystkim z powodu wzrostu cen paszy, czy np. wzrostu popytu na mięso w Chinach – tłumaczy Zbigniew Nowak. Niestety, spowodowało to wzrost ceny wędlin, która dzisiaj nie do końca jest akceptowana przez konsumentów.
Niektórzy hurtownicy oceniają, że wędliny podrożały od początku roku o kilkanaście, czy nawet 20 proc. Przyjrzyjmy się zatem, jak wyglądają ceny wędlin na Praskiej Giełdzie Spożywczej. W ostatnim tygodniu marca kabanosy wieprzowe kosztowały tu 22,04 zł za kilogram, kiełbasa podwawelska 12,06 zł za kilogram, a kiełbasa zwyczajna 8,32 zł za kilo. W porównaniu do poprzedniego tygodnia wzrosła cena tylko tej ostatniej – o 0,12 proc. Natomiast rok temu kiełbasa zwyczajna kosztowała na Praskiej Giełdzie Spożywczej 7,70-7,80 zł.
Kiełbasę zwyczajną oferuje też giełda Elizówka w Lublinie. Kosztuje tu ona od 6,27 zł do 13,45 zł za kilo, średnio wychodzi niemal 10 zł. Rok temu kosztowała ona średnio 9 zł/kg. Na giełdzie Obroki w Katowicach kupimy oczywiście kiełbasę śląską – po 14,70 za kilogram (rok temu 10 zł), a także myśliwską, która kosztuje tu 13,40 zł (15 zł rok temu).
Wzrost cen większości wędlin może osłabiać popyt na produkty lepszej jakości. Prawdopodobnie jednak jest to zjawisko tylko przejściowe. Polacy coraz bardziej wyczuleni są na jakość kupowanych produktów i zaczynają rozumieć, że taniej nie zawsze znaczy oszczędniej. – Jakość dla klienta coraz bardziej się liczy – ocenia Jacek Słupczyński z hurtowni WIR na Praskiej Giełdzie Spożywczej.
Niektóre polskie gospodynie znalazły wyjście z tej sytuacji i same wzięły się za pieczenie lub wędzenie wędlin w przydomowych wędzarniach. Ci, którym pozwala na to zasobność portfela, nie rezygnują z zakupów dobrych wędlin.
Zdaniem Zbigniewa Nowaka, wyrobami tradycyjnymi interesuje się 10-15 proc.
konsumentów. Firma produkuje jeszcze wędliny prozdrowotne, z dodatkiem kwasów Omega3. Tymi wyrobami interesuje się już tylko 2-3 proc. konsumentów.
Jak ocenia ekspert, popyt na tego rodzaju produkty zwiększy się wraz ze wzrostem świadomości konsumentów. – Dzisiaj jedynym sposobem na obronę przeciw zmasowanej produkcji jest powstawanie konsumenckich laboratoriów, które będą oceniać wędliny pod kątem ich jakości. Wówczas społeczeństwo miałoby dostęp do wiarygodnej oceny produktów, a ci, którzy chcą produkować dobre wędliny, otrzymaliby za to gratyfikację – mówi Zbigniew Nowak.