W tym roku wiosna kazała na siebie wyjątkowo długo czekać. Przedłużająca się zima i mrozy dały się we znaki nie tylko fanom słońca ale również producentom i dystrybutorom żywności, zwłaszcza warzyw i owoców. Mimo, że na talerzach konsumentów, dzięki nowalijkom, robi się coraz bardziej barwnie, sytuacja hurtowników nie jest już tak optymistyczna i kolorowa. Ceny nowalijek są wysokie i zdaniem ekspertów nie spadną do połowy czerwca.
Na Praskiej Giełdzie Spożywczej są dostępne już wszystkie nowalijki. Jednak świeże warzywa m.in.: pomidory, ogórki, cebula, sałata czy kapusta są droższe niż przed rokiem. Przez bardzo długą zimę i siarczyste mrozy towaru jest mało i jest on bardzo drogi.
– Za świeże warzywa trzeba zapłacić o niemal 25 proc. więcej niż rok temu. Wysokie ceny nowalijek utrzymają się zapewne co najmniej do połowy czerwca, później można się spodziewać lekkich obniżek – przyznaje Arkadiusz Pióro z jednej z hurtowni na Praskiej Giełdzie Spożywczej.
Dla przykładu obecnie w jego hurtowni można nabyć 1kg pomidorów za 9 zł, rok temu za te warzywa trzeba było zapłacić 6,66 zł/kg. Za pęczek rzodkiewki trzeba zapłacić niemal dwa razy tyle co przed rokiem, czyli ok. 1,5 zł.
Na wysokie ceny i słaby popyt narzeka również przedstawiciel hurtowni Kyn-Pol.
– W ubiegłym roku pomidory kosztowały u mnie 6,66 zł/kg, obecnie 8,33 zł/kg. Za ogórka trzeba dziś zapłacić 5,70 zł/kg podczas gdy w 2012 r. kilogram kosztował 4 zł – mówi przedstawiciel hurtowni Kyn-Pol obecnej na Praskiej Giełdzie Spożywczej.
Do tego jego zdaniem wyraźnie spada popyt.
– Handel i obroty nam spadają a koszty stale rosną. Przez około 3 tygodnie w miesiącu pracujemy na opłaty. Jedynie przez tydzień pracujemy na swoje konto – dodaje z żalem hurtownik z Kyn-Polu.
Sytuacja Polaków i hurtowników zmieniła się w ostatnim czasie diametralnie. Jeszcze w ubiegłym roku producenci handlujący na Praskiej Giełdy Spożywczej mówili z optymizmem o tym, że nie obawiają się spadku popytu i o pozytywnym trendzie na zdrowe odżywianie wśród Polaków.
Drogie nowalijki to jest jedyny problem hurtowników Praskiej Giełdy Spożywczej. Kolejną ich bolączką jest konkurencja w postaci sieci handlowych, które rosną ostatnio jak grzyby po deszczu. Polskim plantatorom trudno jest konkurować z dużymi sieciami handlowymi, które sprowadzają tani towar z zagranicy. Zwłaszcza na początku sezonu nowalijkowego, kiedy ceny tych produktów są wyższe.
– W pobliżu naszej giełdy jest kilka dużych sklepów znanych sieci. I będą pojawiać się kolejne. W Polsce czuć skutki kryzysu gospodarczego, konsumenci szukają oszczędności, wydają coraz mniej pieniędzy, w tym również na żywność i najchętniej kupują tanie warzywa, właśnie w sieciach handlowych, nie zwracając uwagi na pochodzenie. Priorytetem dla nich przy wyborze produktów spożywczych jest cena a nie jakość. Takie podejście konsumentów bije w polskich plantatorów oraz w hurtowników – dodaje Arkadiusz Pióro.
Jego zdaniem polski rząd nie potrafi wspierać rodzimej inicjatywy i produktów. – Polacy chętnie kupują np. w niemieckich sieciach handlowych. A nam potrzebna jest nam dobra, silna, typowo polska sieć, w której będą dostępne polskie produkty wysokiej jakości – twierdzi hurtownik.
Poza tym osoby handlujące na Praskiej Giełdzie Spożywczej narzekają na nieuczciwą konkurencję, czyli osoby, które sprzedają tanie warzywa na nielegalnych targowiskach, oferując towar niewiadomego pochodzenia.
Konsumpcja świeżych warzyw jest w naszym kraju dość niska. Dla przykładu spożycie pomidorów w Polsce szacuję się na 10-11 kg rocznie na jedną osobę. To znacznie mniej niż w krajach na południu Europy. Włosi i Portugalczycy konsumują rocznie 55-60 kg pomidorów.
Zdaniem Mariusza Dziwulskiego, analityka Banku Gospodarstwa Żywnościowego, długa zima może mieć wpływ na wielkość produkcji warzyw, niemniej dotyczyć to może w znacznym stopniu warzyw wczesnych i średnio-wczesnych, które kierowane są w głównie do konsumpcji bezpośredniej. Może to wywierać presję na wzrost ich cen.
Zdaniem eksperta prawdopodobnie w mniejszym stopniu opóźniająca się wiosna kolidowała z siewem warzyw późnych, wysiewanych bezpośrednio do gruntu.
– Warzywa te są w większym zakresie przeznaczane do przetwórstwa, dlatego czynnik ten z punktu widzenia producentów przetworów warzywnych może nie być aż tak znaczący. Poziom zbiorów warzyw późnych, podobnie jak innych roślin, uzależniony będzie m.in. przebiegu warunków pogodowych w dalszej części sezon – dodaje Mariusz Dziwulski, analityk BGŻ.